Miecz i oczy Wiedźmina. Percival w Operze (RECENZJA)

Na dużej scenie Opery (15.02) popłynęła pięknie zagrana i zaśpiewana muzyka, inspirowana przygodami Geralta z sagi Sapkowskiego. W ciekawej oprawie wizualnej, z elementami teatru tańca, usłyszeliśmy kompozycje Percivala wykorzystane w ścieżce dźwiękowej gry Wiedźmin: Dziki Gon oraz inne utwory, w tym skomponowaną specjalnie na trasę Wild Hunt Live piosenkę "Oczy wiedźmina". Zobaczcie teledysk.

Wild Hunt LIVE - Percival w Operze Podlaskiej (fot.M.Sawicki)

Wild Hunt LIVE - Percival w Operze Podlaskiej (fot.M.Sawicki)

Można powiedzieć, że koncert Wild Hunt Live to widowisko muzyczno-wizualne z elementami tańca. Na wielkim ekranie w głębi sceny wyświetlano prawie non stop najlepsze obrazy z gry - siekały miecze, spadały głowy, krew lała się strumieniami, a wszystko to w pełnej grozy scenerii, na tle palących się wsi, w mrocznych grodach i zamczyskach. Fani Dzikiego Gonu na pewno te obrazki doskonale rozpoznali, a ci którzy gry nie znają, mieli świetny pokaz kreatywności i umiejętności animacyjnych jej twórców. Efekt wizualny dopełniały iluminacje, które były nawet dość atrakcyjne i urozmaicone, ale przyznam, że chwilami zbyt nachalne lasery, szperające po widowni, rozpraszały uwagę i męczyły oczy. Tu akurat przydałaby się umiar. Za to mieliśmy trochę zbyt mało innych wrażeń wzrokowych, piękne Panie Lasu, krążące po foyer przed koncertem, rozbudziły nasz apetyt, a potem pojawiły się tylko kilka razy na scenie. To właśnie te tajemnicze, roztańczone postaci - seksowny, intrygujący, rudowłosy sukkub, wdzięczne leśne driady albo rozweselone dwórki dodały koncertowi unikalnego czaru, wprowadziły nas w atmosferę odległych dziejów i świata fantazji.

Szkoda, że my usadzeni sztywno w fotelach opery nie mogliśmy zatańczyć razem z pięknymi białogłowami, bawiącymi się beztrosko w rytm niezwykle tanecznej muzyki Percivala. No może oprócz dwóch panów porwanych z widowni do tańca przez piękne szlachcianki, za co zostali nagrodzeni pocałunkami. Szczęściarze! Te chwile, kiedy dziewczyny w Teatru Avatar pojawiają się na scenie dodają niezwykłego smaku występowi zespołu, sprawiają że koncert zamienia się w zmysłowy teatr. Nie wiem jaki jest zamysł reżysera koncertu i dlaczego momentów tanecznych i teatralnych jest tak mało? Czy chodzi o to, żeby nie przyćmić zespołu? Myślę, że ta muzyka jest tak porywająca, że nie się jej stłumić, a taniec jeszcze bardziej może podkreślić jej piękno. Wystarczyłoby dodać jeszcze tylko ze dwa, trzy tańce. No a jakby jeszcze dołożyć jakiś pojedynek na miecze, to byłoby dopiero w pełni spektakularne widowisko. Szkoda, bo pozostał lekki niedosyt, chciałoby się więcej.

Co do muzyki to teraz będą pochwały. Lubię muzykę dawną, graną na historycznych instrumentach. Lubię też folk - cygański czy bałkański, ale nie słyszałam do tej pory muzyki, którą zespół określa jako folk historyczny, a ja dodałabym jeszcze określenie wczesno-słowiański. W wykonaniu Percivala to muzyka intrygująca, plastyczna, bardzo dobrze zagrana i cudownie zaśpiewana. Usłyszeliśmy bardzo ciekawe instrumenty, między innymi różnego rodzaju flety o przeróżnej barwie, bardzo dobrą wiolonczelę i lutnię, mocno brzmiące bębny i inne, typowe dla muzyki folk, perkusjonalia. Brawa dla solistek - śpiewały mocnym, białym głosem, na przemian z pięknym czystym wokalem, w niektórych utworach nawet z elementami śpiewu klasycznego. Dobór utworów na koncercie był bardzo różnorodny - melodie typowo folkowe o podobnej strukturze i brzmieniu, przeplatane romantycznymi pieśniami w różnych językach, wszystkie w charakterystycznym dla Percivala słowiańskim stylu. Oczywiście nagłośnienie w Operze doskonałe. Po koncercie dotarły do mnie opinie, że mogłoby być więcej basów, ale według mnie ilość niskich dźwięków była całkiem w sam raz, jak na taki rodzaj muzyki. Można by się jeszcze przyczepić do paru drobnych elementów, a może zespół je dopracuje w trakcie trasy? Najbardziej widoczny to prawie zerowy kontakt zespołu z publicznością i momenty ciszy pomiędzy utworami, tylko parę razy wypełnione przez tajemnicze dźwięki dobiegające z głośników - jęki, zgrzyty, czy szum deszczu i wiatru. Zdecydowanie lepiej byłoby zapełnić wszystkie przerwy tymi dźwiękami. Przydałby się też od czasu do czasu jakiś komentarz od zespołu, chociażby z tytułem czy krótką historią utworu.

Trzon zespołu Percival stanowią Mikołaj Rybacki, grający na lutni i Katarzyna Bromirska, śpiewająca i grająca na lirze i sopiłce. Na trasę Wild Hunt Live muzycy zaprosili jeszcze innych wykonawców - obdarzoną pięknym głosem Magdalenę Marchewkę, wiolonczelistkę Dorotę Straburzyńską, multiinstrumentalistę Kamila Rogińskiego i Michała Lange grającego na instrumentach perkusyjnych.

Oczywiście koncert zakończył się owacją na stojąco, bisami i spotkaniem z artystami. Ustawiła się do ich długa kolejka po autografy, zdjęcia i chwilę rozmowy. Starsi i młodsi z wypiekami na twarzy czekali cierpliwie, a muzycy równie cierpliwie, i z uśmiechami, pozowali do zdjęć i podpisywali płyty i ... przyjmowali gratulacje i podziękowania.

Na zdjęciu - owacja na stojąco !

WILD HUNT LIVE - PERCIVAL

15/02/2017, Opera i Filharmonia Podlaska, Białystok ul.Odeska 1

Muzyka - Percival

Skład na koncercie w Białymstoku:

Katarzyna Bromirska - śpiew, lira bizantyjska, sopiłka

Mikołaj Rybacki - lutnia długoszyjkowa

Kamil Rogiński - kosmonolit, davul, saz, flety, cymbały

Magdalena Marchewka - śpiew

Dorota Straburzyńska - wiolonczela

Michał Lange - instrumenty perkusyjne

Oprawa artystyczna - Teatr Avatar

informacje, pliki graficzne, link - źródło informacje od zespołu oraz fanpage na FB

Zobacz również