KOMENTARZ. Policzek demokracji

Powstanie warszawskie - desperacki zryw niepodległościowy. Honor i duma towarzyszyły dotychczas białostockim obchodom rocznic wybuchu powstania 1 sierpnia 1944. Do dziś. Dziś honor i duma odeszły. Zostały zażenowanie i wstyd. Bo oto prezydent Białegostoku wymierzył demokracji policzek tak silny, że aż klasnęło.

Prezydent uroczystości obserwuje z boku /fot. H. Korzenny/

Prezydent uroczystości obserwuje z boku /fot. H. Korzenny/

300-tysięczne miasto w Polsce północno-wschodniej. Miasto tolerancji i różnorodności. W 73. rocznicę wybuchu powstania warszawskiego prezydent miasta funduje mu seans nienawiści. Trudno zrozumieć, jak człowiek, który w duszy ma zasady tolerancji, postępuje z taką nienawiścią do inaczej myślących. Trudno zaakceptować, że w swoje fobie wkręca również przedstawicieli prawa. Policja ze Strażą Miejską przegania garstkę ONR-owców z widoku publicznego. Na jakiej podstawie? Kto policjantów wyposażył w takie uprawnienia? 

Flagi ONR - komu przeszkadzają? /fot. H. Korzenny/

Flagi ONR - komu przeszkadzają? /fot. H. Korzenny/

Jeszcze rok wcześniej w tym samym miejscu i pod flagą ONR białostoczanie wspólnie świętował rocznicę powstania warszawskiego. Jeszcze dzień wcześniej prezydent Tadeusz Truskolaski śpiewał jednym głosem z tymi ludźmi pieśni powstańcze podczas koncertu. Dziś nie daje im prawa pobytu nawet wśród widzów. Jeszcze dzień wcześniej nie kazał im zdejmować koszulek z napisem ONR, dziś każe zwijać flagi i znikać. Zapomina, że to także są białostoczanie, których zaprosił na obchody rocznicy. Bo zaprosił wszystkich białostoczan, bez względu na wyznanie, kolor skóry i poglądy. Szkoda, że odszedł na bok i nie usłyszał mocnych słów krytyki kierowanych do niego przez innych białostoczan. Choć zapewne usłyszał hymn narodowy śpiewany przez wielu białostoczan w momencie, gdy kazał im zwijać flagi. 

Policja i Straż Miejska perswaduje zwinięcie flag ONR /fot. H. Korzenny/

Niestety prezydent Białegostoku zapisuje swoją złą kartę w księdze nienawiści. Tym smutniejsze to, że trzy razy podczas wyborów zapewniał o umiłowaniu tolerancji i szacunku do innych. Dziś traci rozum samorządowca i uczy się taktyki polityka. Kalkuluje, co bardziej mu się opłaca: polityka przyciągania czy polityka odpychania. Czy więcej zwolenników zyska nienawidząc, czy bardziej opłaci się kusić. 

Dziś po latach kolejnych kadencji coraz bardziej widać, jak prezydent, który zaczynał jako bezpartyjny fachowiec kończy w ramionach polityków. Po drodze ucząc się zasady tak dosadnie spisanej w "Korespondencji klasowej" Jacka Kaczmarskiego "Liczą ze mną się ci ważni! Na nieważnych kładę lachę!" 

Prezydent Truskolaski z synem w asyście policji z oddali obserwuje rocznicowe obchody /fot. H. Korzenny/

Prezydent Truskolaski z synem w asyście policji z oddali obserwuje rocznicowe obchody /fot. H. Korzenny/

Jakkolwiek byśmy dziś myśleli o Tadeuszu Truskolaskim prezydencie Białegostoku, trzeba sobie powiedzieć: nie mamy już prezydenta wszystkich białostoczan, mamy prezydenta, który bawi się w politykę. A wkrótce zapewne będziemy mieli prezydenta, którym bawi się polityka. I wtedy on sam przypomni sobie Kaczmarskiego: "Żyj szczęśliwy i niech ludzie ci wybaczą."

Zobacz również