ROZMOWA. Biznes turystyczny w podlaskim wydaniu

Z Włodzimierzem CIESŁOWSKIM, właścicielem Centrum Wypoczynkowo?Rekreacyjnego PROSERWY i Hotelu Albatros w Serwach koło Augustowa, rozmawia Mirosław Leśniewski, redaktor naczelny pisma "Podlaski Manager".

Wlodzimierz Ciesłowski /fot. Podlaski Manager/

Wlodzimierz Ciesłowski /fot. Podlaski Manager/

- Prowadzi pan biznes, którego wielu panu zazdrości, bo jest to biznes w branży turystycznej. Czy to oznacza, że będąc w pracy, jest pan na wakacjach? 

Włodzimierz CIESŁOWSKI: To bardzo złudna teza, branża turystyczna tak samo jak każda inna wymaga wysiłku, pracy, gospodarczego doglądania. Jeśli ktoś sobie odpuści, to rzeczywiście będzie mógł się poczuć na wakacjach, ale nie dlatego, że będzie to tak wspaniały biznes, ale dlatego, że po prostu nie będzie miał co robić. W branży turystycznej, tak jak w każdej innej jesteśmy zmuszeni walczyć o rynek, zabiegać o klientów, inwestować, tworzyć i wdrażać nowe strategie. Z drugiej strony, nie jest też tak, że wiecznie jesteśmy w pracy i że sami nie korzystamy z turystycznych atrakcji. Branża jest sezonowa, wbrew pozorom, najwięcej do zrobienia mamy nie w okresie wakacyjnym, ale dużo wcześniej. Wakacje to okres dużej aktywności, ale w zasadzie jest to tylko odcinanie kuponów od tego, co zostało wypracowane wcześniej. Jeśli ktoś dobrze odrobił lekcje, może jechać na zasłużone wakacje. 

- Jakie były początki pana kariery jako przedsiębiorcy, sięgają one czasów zmian ustrojowych w naszym kraju. Jak wyglądała wówczas przedsiębiorczość? 

- Rzeczywiście, przedsiębiorczość w moim wydaniu ma już długą brodę. Działalność gospodarczą założyłem w 1981 roku. Wówczas w naszym kraju dużo się działo, również w obszarze gospodarczym. Duch przedsiębiorczości wśród Polaków był ciągle żywy. W moim przypadku tak właśnie było, zawsze chciałem mieć własny biznes. Za tym szły różne poszukiwania własnego miejsca w biznesie. Padło na turystykę, ale nie od razu. Zaczęło się to w 1991 roku, kiedy to kupiliśmy Ośrodek Kolonijny w Mrozach koło Ełku. Budynek był w totalnej ruinie. Jego doprowadzenie do stanu użyteczności było dużym wyzwaniem, jak się później okazało nie jedynym, z jakim przyszło mi się zmierzyć. Mrozy wypaliły, szybko stały się rozpoznawalnym miejscem kolonijnych turnusów dla młodzieży. Z zadowoleniem mogę powiedzieć, że dla wielu osób, ośrodek ten kojarzy się z miłymi wspomnieniami, na tyle dobrymi, że na turnusy przyjeżdża już trzecie pokolenie.


Sukces Mrozów zachęcił nas do kolejnych lokalizacji. W 1995 roku kupiony został zespół popadających w ruinę domków wypoczynkowych nad jeziorem Serwy koło Augustowa. To było kolejne wyzwanie, również nie ostatnie. W 2000 roku zakupiony został, usytuowany po sąsiedzku budynek wyłączonej z użytkowania szkoły. Na bazie tej nieruchomości powstał ośrodek wypoczynkowy o powierzchni 2600 m kw., gdzie udostępniliśmy 50 pokoi noclegowych. 

Kilka lat później, korzystając z możliwości wsparcia z funduszy unijnych, ośrodek został rozbudowany o nowe skrzydło, dzięki czemu nasza baza wzrosła do 100 pokoi. Ośrodek uzyskał kategoryzację, dzisiaj jest to Centrum Wypoczynkowo-Rekreacyjne PROSERWY i Hotel Albatros w Serwach koło Augustowa. Stanowi ono jeden z 5 największych tego typu obiektów w całym makroregionie. Do kompleksu należy 4 hektary terenu z bezpośrednim dostępem do jeziora Serwy, które jest jednym z najczystszych w Polsce. Możemy obsługiwać duże grupy, i tak się rzeczywiście dzieje. Organizujemy ogólnopolskie, często międzynarodowe konferencje, kongresy, sympozja. 

- Turystyka kongresowa - to wasza specjalność?

Między innymi, ale nie tylko. Można raczej powiedzieć, że naszą specjalnością są duże eventy, co wynika z możliwości bazy, jaką obecnie dysponujemy, takie jest również zapotrzebowanie. Należy jednak pamiętać, że turystyka to również ogromne nakłady. Z drugiej strony mamy uwarunkowania sezonowe. Zwrotu inwestycji nie można odrobić w okresie dwóch letnich miesięcy. Dlatego naszą dewizą jest duża elastyczność form oferty, w zależności o specyfiki sezonu. Latem są to turnusy wczasowe, w słynnych polskich długich weekendach i okresach świątecznych mamy ofertę dla rodzin i grup szukających chwili relaksu, a dla organizatorów różnego typu spotkań służymy zapleczem konferencyjnym. Dzięki takiemu podejściu, u nas ciągle coś się dzieje. Nawet pogoda, która dla wielu w turystyce odgrywa pierwsze skrzypce, u nas nie ma większego znaczenia. Zawsze mamy warianty alternatywne, dzięki czemu, czy słońce, czy deszcz, klienci mają zapewnione atrakcje. 

- Prowadzi pan Centrum Wypoczynkowo-Rekreacyjne PROSERWY i Hotel ALBATROS w Serwach, koło Augustowa. Tymczasem Polacy po okresie wielkiej izolacji zakochali się w podróżach zagranicznych. Obecnie turystyka krajowa zdaje się wracać do łask. Czy rzeczywiście jest to odczuwalny trend? 

- My bazujemy głównie na własnych, krajowych ośrodkach. Nie mamy zatem problemu z wypełnieniem zobowiązań, co nie zmienia faktu, że bardzo uważnie śledzimy sytuację w całej branży. Najbliższe lata wydają się być obiecujące. Można nawet mówić, po latach zachłyśnięcia się podróżami zagranicznymi, o zwrocie w kierunku turystyki krajowej. Nas to cieszy, Polska to piękny kraj, warto go lepiej poznać. Nie zmienia to faktu, że musimy mieć swoją własną specyfikę, swój własny wyróżnik.


Postawiliśmy na jakość. Wyzwania, o których wspominałem wcześniej, czyli inwestycje, inwestycje i jeszcze raz inwestycje, teraz procentują. To są nasze atuty. Mamy Centrum Wypoczynkowo-Rekreacyjne, w którym jesteśmy w stanie zorganizować event na 400 osób, dysponujemy 100 pokojami noclegowymi. Do dyspozycji mamy salę konferencyjną na 250 osób, oraz kilka mniejszych z możliwością podziału stosownie do potrzeb. Do dyspozycji jest SPA, otaczająca natura i atrakcje fakultatywne. Organizujemy spływy Czarną Hańczą, Rejsy Kanałem Augustowskim, czy też wyjazdy do Wilna. Naszym celem jest zadowolony klient. W obecnym świecie to podstawa. Działania marketingowe są skupione na kampaniach internetowych, na marketingu szeptanym, dobre opinie są zatem podstawą przyciągania klientów. 

- Firma to ludzie - to od nich zależy sukces przedsięwzięcia. Zgodzi się pan z tą tezą? 

- Zdecydowanie tak. Nawet najlepsza infrastruktura i marketing to nie wszystko, naszym atutem jest klimat, na który składa się specyficzna atmosfera, jaką tworzy zespół, który na co dzień dba o każdy detal w firmie. Sukces firmy został wypracowany przez cały zespół, jaki funkcjonuje w firmie. Niektórzy są związani z firmą od ponad 25 lat. Gosia, Henryk, Beata - to współpracownicy, dzięki którym zaszliśmy tak daleko. Jesteśmy firmą rodzinną, słowa podziękowania należą się również rodzinie, która aktywnie angażuje się w biznes. Tutaj składam podziękowania żonie Ewie, za dużą wyrozumiałość i wsparcie przy podejmowaniu niełatwych decyzji. Cieszy minie również duże zaangażowanie córek Agnieszki, Kamili i zięcia Michała. Nieocenioną pomoc mam również ze strony siostry Jadwigi. Jak widać, nie jestem sam, mogę liczyć na zespołową pomoc. 

Cała rozmowa z Włodzimierzem Ciesłowskim w elektronicznym wydaniu pisma "Podlaski Manager" na stronie internetowej www.iph.bialystok.pl 

Zobacz również