Nowy Nissan Micra. Miejskie auto z pazurem

Micra ma już 34 lata, ale od dotychczas znanych czterech generacji, dzisiejszą Micrę dzielą całe lata świetlne. We wstępnych planach, wypuszczony w kwietniu 2017 r. model miał być totalną nowością, z zupełnie inną nazwą. Nissan pozostał jednak przy Micrze, bo kierowcy dobrze przyjęli poprzednie modele. Czy tak będzie i tym razem?

fot. BIA24

fot. BIA24

Nic nie poradzę na to, że od przeszło dekady, słysząc nazwę Nissan Micra miałam przed oczami dziesiątki godzin nauki pod znakiem "eLki". Myślę, że to dość powszechne skojarzenie, bo w wielu polskich miastach Micra właśnie tak budowała swoją sławę. Nie ukrywam, że przymierzając się do testów najnowszego modelu Nissana kryjącego się pod tą nazwą, spodziewałam się małego miejskiego klasyka, nadal o grzecznym wyglądzie i równie grzecznym temperamencie. Ale! Gdy do niego wsiadłam pomyślałam po prostu "wooow!".

fot. BIA24

fot. BIA24

OJ, JAK PRZYJEMNIE

Nawet jeśli chciałabym się upierać, że kobiety nie zwracają jedynie uwagi na wygląd, to w przypadku nowej Micry to zwyczajnie bez sensu. Micra po prostu cieszy oko. Od pierwszego spojrzenia czujesz, że producenci postawili na mocny design. To, co już w pierwszym wrażeniu odróżnia ją od poprzedników, to ostre linie nadwozia, sportowa sylwetka, felgi 17-tki i drapieżne światła. We wnętrzu jest równie ciekawie - odważny styl i materiały wysokiej jakości. Oprócz sporej palety kolorów, którą kupujący może zamówić według własnego gustu, dobre wrażenie robią miękkie materiały na desce rozdzielczej. Wśród nich dużo elementów skórzanych, jak choćby sportowa kierownica ścięta na dole czy kolorystyczne wstawki w drzwiach. Testowana wersja, z pomarańczowymi dodatkami, sprawiała, że trudno było się poczuć jak w zwykłym miejskim aucie, z segmentu B.

fot. NISSAN

fot. NISSAN

fot. BIA24

fot. BIA24

Już na starcie Nissan zdobył moje serce jeszcze jedną nowością. Inteligentnym kluczykiem I-key. Jakże uradowało się serce kobiety, pracującej matki, obwieszonej zakupami, pchającej wózek, na myśl, że wystarczy podejść do auta i wcisnąć guzik w drzwiach. Żadnego szukania pilota czy kluczyka w torbie, wystarczy mieć go przy sobie. Podobnie w środku, auto odpalamy po wciśnięciu przycisku START/STOP. Brawo Nissan!

Nowa Micra jest dłuższa i szersza od swoich poprzedniczek, zatem więcej miejsca udało się wygospodarować także w jej wnętrzu. Docenią to szczególnie kierowcy. Fotel, stylizowany na sportowy - kubełkowy, ma wiele możliwych pozycji do ustawienia, podobnie jak kierownica. To sprawia, że kierowca o wzroście powyżej 185 cm nie tylko znajdzie wygodną pozycję, ale ma też swobodny dostęp do panelu sterownia. Mimo że z tyłu też przybyło miejsca to dorośli pasażerowie na specjalne luksusy nie mają co liczyć. Znacznie lepiej jest za to z bagażnikiem. 300 litrów pojemności jak na miejskie warunki to naprawdę sporo. Wózek dziecięcy wszedł bez przeszkód, parę toreb też by się pewnie jeszcze zmieściło.

fot. BIA24

fot. BIA24

To nie koniec zaskoczeń. Na wyróżnienie zasługuje też nagłośnienie. W Micrze dba o to system "BOSE". Sześć głośników, w tym dwa w zagłówku robią wrażenie. Jednak pasażerom siedzącym z tyłu pozostaje tradycyjne akustyczne brzmienie. Nie ukrywam, że gdy zostałam w aucie sama, porządnie przetestowałam system "BOSE". Dźwięk jak w kinie domowym naprawdę robi wrażenie.

fot. BIA24

fot. BIA24

Do rozwiązań praktycznych i podnoszących bezpieczeństwo należy niespotykany w tej klasie samochodów opcjonalny system kamer 360 stopni. Do miejskiego parkowania, po prostu na wagę złota. Obraz wyświetlany jest na 7-calowym ekranie dotykowym. Za jego pośrednictwem, sterujemy też innymi funkcjami: nawigacją, zestawem Bluetooth, radiem czy statystykami spalania.

Micra jest dosłownie naszpikowana elektroniką. Począwszy od panelu sterowania na kierownicy (w tym tempomat), przez elektryczne lusterka czy a la kompas na wyświetlaczu, aż po kolejną techniczną nowinkę - inteligentną kontrolę toru jazdy. Wkracza do akcji nie tylko wtedy, kiedy pojawia się zagrożenie niebezpiecznym poślizgiem, lecz także w chwili, gdy samochód nie trzyma idealnie kierunku jazdy. Przy użyciu układu hamulcowego eliminuje tendencje do podsterowności. System rzeczywiście działa i, co ważne, ingeruje w sposób niezauważalny dla kierowcy.

fot. BIA24

fot. BIA24

fot. BIA24

fot. BIA24

MIEJSKI WARIAT

Dowodem na to, że Micra nie jest typowo kobiecym autem, jest to jak zaczyna się zachowywać, gdy noga staje się cięższa. Dziś Micra jeździ po drogach w trzech wersjach: diesel 1.5 o mocy 90 KM oraz dwa benzynowe - wolnossący 1,0 l o mocy 73 KM oraz turbodoładowany o poj. 0,9. Diesel to jedyny czterocylindrowy silnik w ofercie. Miałam okazję jeździć benzynową, turobodoładowaną wersją 0,9 l, z której Nissan wyciągnął moc 90KM. Trzeba przyznać, że jak na miejskie autko to naprawdę satysfakcjonuje. Podczas przyspieszania i wchodzenia na wysokie obroty Micra ma drapieżne, sportowe brzmienie. Jak na miejskie warunki przyspieszenie jest imponujące.

Micrę prowadzi się niezwykle przyjemnie. Elektrycznie wspomagany układ kierowniczy jest wystarczająco precyzyjny, a zawieszenie zapewnia odpowiedni komfort i bezpieczeństwo. Do tego, przy oszczędnej jeździe, spalanie w Micrze utrzymuje się w granicach 8 l/100km.

PODSUMOWANIE

Ceny nowej Micry rozpoczynają się od 45 990 zł (silnik 1.0/71 KM), ale za auto wyposażone w nowoczesne systemy bezpieczeństwa, doładowany silnik i lepszy design trzeba zapłacić ponad 60 tys. zł. Umówmy się, to nie jest najniższa cena jeśli chodzi o auta z segmentu B. Ale 5. generacja Micry to auto, które po prostu zasługuje na uwagę. Na co dzień jeżdżę miejskim subkompaktem, ale dopiero kiedy przesiadłam się do Micry dowiedziałam się, co to znaczy ułatwiać kierowcy trudne, miejskie życie. Micra ma wszystko to, czego potrzeba. Wprowadza nową jakość miejskiej wygody. Dowodzi, że "miejski" wcale nie wyklucza "sportowego".

Przyznaję, oddanie kluczyków od Micry było najgorszą rzeczą podczas całego weekendu z nią spędzonego.

Zobacz również